piątek, 20 maja 2016

13.

4 listopad

Czekałam pod budynkiem w bogatej okolicy na Sarah, kiedy zadzwoniła moja komórka. Numer nieznany.
-Halo? – Odebrałam niepewnie ściszając muzykę.
-Dzień dobry. Czy rozmawiam z Panią Julią Morrison? – Usłyszałam w słuchawce starszy głos.
-Tak, przy telefonie. Kto mówi?
-Z tej strony Westin, wychowawczyni Sebastiana. Czy mogłabym prosić o spotkanie?
-Oczywiście. Czy coś się stało? – Zapytałam zaniepokojona widząc swoją przyjaciółkę, która wychodziła uśmiechnięta z budynku.
-Wytłumaczę Pani na miejscu. Będę w Sali 23 na pierwszym piętrze. Do zobaczenia. – Rozłączyła się.
-Cześć, coś się stało? Minę masz jakbyś zobaczyła ducha. – Powiedziała Sarah wsiadając do auta.
-Dzwoniła wychowawczyni Sebastiana, mam przyjechać na spotkanie. – Powiedziałam wycofując samochód. – Co on przeskrobał?
-Sebastian? Przeskrobać coś? Niemożliwe. To najgrzeczniejszy chłopak, jakiego znam.
-Przekonamy się. Poczekasz z Bells na mnie? Załatwię szybko tę sprawę.
-Jasne, nie ma sprawy. – Uśmiechnęła się. – Dostałam to zlecenie już na 100%. Facet jest zachwycony moimi projektami.
-Gratuluję, super, że się spełniasz i odnosisz sukcesy. – Uśmiechnęłam się szeroko. Na parking szkoły zajechałam dwadzieścia minut później. Szybkim krokiem poszłam w stronę części, do której chodziła Bells – część przedszkolna.
-Julia! – Usłyszałam małą, która zbiegała ze schodów.
-Hej królewno. – Kucnęłam całując ją w policzek. – Nie biegaj po schodach, bo zrobisz sobie krzywdę. – Upomniałam ją zabierając jej plecak. – Dzień dobry. – Powiedziałam w kierunku przedszkolanki, która skinęła z uśmiechem głową.
-Niuniu, a ciocia Sarah jeszcze u nas jest? – Zapytała siadając na ławce i ściągając kapcie.
-Tak, czeka na Ciebie w samochodzie, bo musze zajść jeszcze do Sebastiana. – Odpowiedziałam zakładając jej kozaczki. – Poczekasz z ciocią?
-Tak. – Uśmiechnęła się zakładając płaszczyk. Wsunęłam na jej głowę wełnianą czapkę i łapiąc za rączkę wyprowadziłam z szatni. – Uciekaj do cioci, zaraz przyjdę. – Pokazałam jej palcem stojącą Sarah przy samochodzie i poszłam do szkoły Sebastiana. Czekałam pod salą 23 patrząc na swoje bordowe buty. Wciąż zastanawiałam się, co takiego zrobił młody, że musiałam przyjechać do szkoły. Poprawiłam biały sweter i akurat w tym momencie drzwi do Sali otworzyły się, a Pani Westin zaprosiła mnie gestem do środka.
-Witam, Julia Morrison, opiekunka Sebastiana. – Wyciągnęłam w jej stronę dłoń.
-Emanuela Westin, miło mi. – Uścisnęła moją rękę. Usiadłam przy jednej z pierwszych ławek stawiając swoją torebkę na krześle obok. Kobieta oparła się o swoje biurko naprzeciwko mnie. – Sebastian to naprawdę dobry chłopak. Świetnie się uczy. Zawsze jest przygotowany do lekcji. Ma świetny kontakt z rówieśnikami.
-Zaprosiła mnie Pani na tę rozmowę, aby pochwalić Sebastiana? – Spojrzałam na nią zdziwiona.
-Nie do końca. Sebastian pobił kolegę ze swojej klasy.
-Pobił? Sebastian? To niemożliwe.
-Możliwe. Przyznał się do tego, że pobił Adama, ale żaden z nich nie chciał powiedzieć, jaki był tego powód.
-Naprawdę trudno mi w to uwierzyć. Sebastian nigdy nie sprawia problemów. – Powiedziałam zdziwiona patrząc na wychowawczyni. – Dzwoniła Pani do jego ojca?
-Nie. Sebastian prosił żebym zadzwoniła do Pani zapewniając, że na pewno nie zignoruje Pani mojej prośby o spotkanie. – Westchnęła. – Nie chce karać Sebastiana, bo to jeden jedyny jego wybryk. Proszę tylko żeby Pani z nim porozmawiała. Może przyzna się do przyczyny tej bójki.
-Dziękuję. Postaram się z nim porozmawiać i wpłynąć na niego. – Wstałam z ławki biorąc torebkę. – Dziękuje za spotkanie, do widzenia. – Uścisnęłam jej dłoń wychodząc z sali. Na holu siedział Sebastian czytając książkę.
-Cześć młody. – Powiedziałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Usiadłam obok niego i przyglądałam mu się przez chwilę. – Powiedziałam cześć.
-Jaka czeka mnie kara? – Zapytał zamykając książkę.
-Żadna. No chyba, że powiemy o tym Twojemu tacie, za niego już nie ręczę. – Spojrzałam na niego unosząc brew. – Dlaczego pobiłeś Adama?
-Nie ważne.
-Sebastian. Co on Ci zrobił, że go pobiłeś? Dokuczał Ci? Naśmiewał się z Ciebie? Możesz mi powiedzieć, wiesz, że Ci pomogę. – Szturchnęłam go łokciem.
-Nie chce o tym rozmawiać. Jestem głodny, wracajmy do domu. – Powiedział wstając i bez dalszej rozmowy poszedł do szatni się przebrać. Założyłam na siebie czarną skórę i obracając komórkę w dłoni zastanawiałam się czy powinnam zadzwonić do Iana. Powiem mu wieczorem, może do tego czasu Sebastian zechce ze mną porozmawiać.

***

Zegar wskazywał kilka minut po siedemnastej. Bells siedziała w salonie razem z Becky i Sarah oglądając telewizję, a ja wykorzystałam moment, aby ponownie spróbować porozmawiać z Sebastianem. Zapukałam delikatnie do jego pokoju, a po chwili weszłam. Leżał na swoim łóżku z słuchawkami na uszach i czytał komiks.
-Co jest? – Zapytał widząc mnie w drzwiach i ściągając słuchawki.
-Pogadasz ze mną? – Zapytałam siedziałam obok niego. – Sebastian, chce wiedzieć, co się stało. Muszę porozmawiać z Twoim ojcem, a chyba lepiej, żebyś przyznał się mi i żebym mogła obronić Ci tyłek niż miałby Cię dorwać Pan Ian. – Zauważyłam opierając się o poręcz. Siedziałam teraz naprzeciwko niego, kiedy on przybrał taką samą pozę jak jak.
-Dobra, powiem Ci. – Powiedział w końcu. – Obiecaj, że nie będziesz się śmiała.
-Słowo harcerza. – Zapewniłam go unosząc z górę dwa palce.
-Poszło o dziewczynę.
-Dziewczynę? Masz dziewczynę? Nic nie mówiłeś! – Rzuciłam w niego poduszką robiąc naburmuszoną minę.
-Nie mam dziewczyny, jeszcze. Podoba mi się taka jedna, ja jej także. Adamowi też się podoba, ale bez wzajemności. Dręczył ją, dokuczał jej, ciągnął za warkocz. Zdenerwowałem się. Stanąłem w jej obronie, a on zrobił z siebie ofiarę. – Wzruszył ramionami.
-Czemu się nie przyznałeś Pani? – Spojrzałam na niego zdziwiona. – Na pewno by go ukarała.
-Pewnie by stwierdziła, że to dziecięcy wybryk. Trudno, stało się. Może następnym razem pomyśli dwa razy.
-Wiesz co? – Wstałam z łóżka. – Dobrze zrobiłeś, jestem z Ciebie dumna. – Poczochrałam mu włosy kierując się w stronę drzwi.
-Myślisz, że tata zrozumie? – Krzyknął za mną.
-Już moja w tym głowa. – Zaśmiałam się, a tuż przed wyjście odwróciłam się w jego stronę. – Zaproś ją do kina albo na lody. Zawiozę was, a zawsze trochę zaplusujesz. – Puściłam mu oczko wychodząc z pokoju. Schodząc po schodach usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierając.
-Pan już w domu? – Uśmiechnęłam się widząc Iana.
-Też miło Panią widzieć. – Zaśmiał się zamykając drzwi. – Udało mi się wyrwać wcześniej. Dobry wieczór. – Pocałował mnie w policzek idąc do salonu.
-Cześć tato. – Powiedziały chórem dziewczyny. – Dobry wieczór. – Powiedziała Sarah uśmiechając się.
-Witam. – Odpowiedział idąc do kuchni.
-Jest Pan głodny? – Zapytałam idąc za nim. – Odgrzeje obiad.
-Dziękuje, ale nie jestem głodny. Padam ze zmęczenia. – Przeciągnął się siadając przy wysepce i ściągając marynarkę. Długo się wahałam, ale podeszłam do niego i delikatnie zaczęłam masować jego ramiona.
-Proponuję ciepłą herbatę i nasze towarzystwo. – Zaśmiałam się ugniatając jego spięte mięśnie.
-Wystarczy mi Pani. – Powiedział cicho zamykając oczy. – Muszę pojechać do Nowego Yorku po rzeczy dzieciaków.
-Kiedy?
-Piątek, zarezerwowałem hotel na jedną dobę. Dla dwóch osób.
-Chace jedzie z Panem? – Zapytałam zaciekawiona masując mu kark.
-Miałem nadzieję, że Pani pojedzie ze mną. W końcu wie Pani, co jest gdzie i tak dalej.
-Co z dziećmi?
-Moja mama powiedziała, że się nimi zajmie. – Okręcił się na hokerze w moją stronę. – Więc jak? – Uśmiechnął się delikatnie patrząc na mnie z dołu. Błękitne oczy przebijały się przez niesforne, ciemne kosmyki włosów patrząc prosto na mnie.
-Dobrze, pojadę z Panem. – Odpowiedziałam zakładając włosy za swoje ucho. Złapał moje dłonie delikatnie gładząc kłykcie. Miałam wrażenie, że chciał mi coś powiedzieć, ale patrzył tylko w moje dłonie jak zahipnotyzowany. Czułam się dziwnie, ale coraz bardziej się do niego przywiązywałam i jedyne, co chciałam to to, żeby ta chwila trwała wiecznie.
__
Nowa zakładka po lewej - samochody :)