25 marca 1999
Dziś moje urodziny! Wstałam szybko z łóżka wierząc, że to
ten dzień, w którym ktoś zechce wziąć mnie do swojego domu i nazwać swoją
córką. Zbiegłam szybko w kapciach i szlafroku do salki, która pełniła w tym
budynku rolę „sekretariatu”. Przy biurku, jak zawsze siedziała siostra Elena.
-Julia. Co Ty tutaj robisz? Jest dopiero ósma. – Podniosła
na mnie wzrok.
-Siostro chciałam zapytać czy może byli tu jacyś rodzice
gotowi wziąć mnie do siebie.
-Skarbie. – Podeszła do mnie. – Gdy tylko ktoś się
pojawi, przyjdę po Ciebie.
-Dziś są moje urodziny, myślałam, że może jednak ktoś
mnie zechce. – Powiedziałam cicho spuszczając głowę.
-Pewnego dnia skarbie, pewnego dnia. – Powiedziała
gładząc mnie po głowie. Uśmiechnęłam się niepewnie i wróciłam do swojego
pokoju.
-Gdzie byłaś? – Na łóżku z różańcem siedziała Sarah.
-W sekretariacie. – Wskoczyłam do łóżka kładąc się na
boku i patrząc na koleżankę z pokoju.
-Po co?
-Chciałam zobaczyć czy ktoś po mnie nie przyszedł. – Patrzyłam
na nią uważnie.
-Czekasz na zastępczych rodziców?
-Tak, a dziś moje urodziny. Chciałabym w końcu być gdzieś
indziej.
-Nie tylko ty, chodź. Śniadanie już czeka. – Powiedziała
zeskakując z łóżka i zakładając kapcie. Wstałam leniwie i poszłam za nią. W
jadalni były wszystkie dzieci, z którymi mieszkałyśmy, które stały wokół stołu
z wielkim tortem na środku.
-Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam! Sto lat, sto lat
niech żyje, żyje nam! Jeszcze raz, jeszcze raz niech żyje, żyje nam! Niech żyje
nam! – Zaśpiewali głośno klaszcząc w dłonie. Rozejrzałam się po wszystkich
znajomych twarzach uśmiechając się szeroko.
-Chodź, zdmuchnij świeczki i pomyśl życzenie. –
Powiedziała siostra Elena obejmując mnie ramieniem. Spojrzałam na tort i
dziewięć palących się świeczek. Zamknęłam oczy szukając dobrej prośby na urodzinowe
życzenie. „Chcę być kochana i mieć rodzinę” – pomyślałam zdmuchując świeczki.
___
No to zaczynamy! Nowa historia, nowi bohaterowie. Zapoznajcie się ze wszystkim co tutaj macie, niedługo pierwszy rozdział :)