środa, 15 czerwca 2016

18.

-Jak sytuacja? – Zapytałem widząc Julię wchodzącą do kuchni.
-Zdążyły mi pogryźć kapcia i nasikać w trzech miejscach. Ile one tu są? Trzy godziny? – Zaśmiała się wyrzucając ręczniki papierowe do kosza.
-Zaznaczają teren. – Uśmiechnąłem się krojąc pomidora.
-Dlaczego zaznaczają go na świeżo wypastowanych panelach? – Zapytała zabierając jeden plasterek.
-Szanują Pani pracę. – Powiedziałem śmiertelnie poważnie. – Za piętnaście minut kolacja. Herbata czy wino?
-Herbata. – Uśmiechnęła się. – Pójdę szybko pod prysznic, lepiej niech Pan uważa na kapcie. – Krzyknęła znikając za ścianą. Szczeniaki ciekawsko stały przy moich butach obwąchując mnie z każdej strony. Bałem się poruszyć, aby nie daj boże nie nadepnąć, na któreś z nich. W końcu darowały sobie obwąchiwanie i wspólnie poszły do miski z jedzeniem. Nigdy nie chciałem zgodzić się na psa, sam nie wiem, dlaczego. Ilekroć była o tym mowa unikałem tematu jak ognia, ale nagle postanowiłem uszczęśliwić swoje dzieci, a może też chciałem uszczęśliwić Julię? Dlaczego, aż tak bardzo zależało mi na jej szczęściu? Dlaczego miałem ochotę rozpieszczać ją na każdym kroku? Kwestia mojej samotności czy tego, jaka jest? Właśnie, jaka ona jest.  Inna, wyjątkowa. Nie jest przystosowana do tego toksycznego świata. Jest trochę jak takie dziecko. Kiedy idzie golić nogi, wraca cała we krwi. Cieszy się, kiedy widzi balon. Jej nagłe wybuchy złości i pokręcony charakter wzmacniały jej osobę, raz była słodką delikatną dziewczynką, a za chwilę dziką i namiętną kobietą. Boli ją to, że ktoś krzywdzi, że ktoś umiera, że są wypadki, że jest zło, że ludzie są zawistni, nawet to, że dziwki są tanie. Ale przede wszystkim, wierzy w miłość jak nikt inny i kocha, kocha najmocniej na świecie osoby, które nie są z nią spokrewnione w żadnym stopniu.
-Wróciłam. – Uśmiechnęła się wsuwając dłonie do kieszeni czarnego szlafroka.
-Proszę bardzo, najpyszniejsze kanapki pod słońcem. – Uśmiechnąłem się stawiając na wysepce talerz. Złapała od razu za kanapkę i wzięła naprawdę porządny gryz.
-Pyszna. – Powiedziała z pełną buzią. Usiadłem obok niej śmiejąc się w duchu z tego, jaka była czasami słodka. Kolacja zleciała nam szybko i w miłej atmosferze. Opowiadała mi o swojej radości odnośnie nowego mieszkania, o tym jak bardzo cieszą ją szczeniaki w domu i wiele innych faktów. Jak nigdy to ona mówiła, a ja słuchałem. Fascynowała mnie. Fascynowała mnie jej energia. Zachwycała mnie swoim optymizmem i kolorowym spojrzeniem na świat. W jej życiu nie było spraw czarnych i białych, wszystko było kolorowe – malowane tęczą. Była niesamowita. Była moim mentorem w życiu codziennym. Światłem przewodnim w gorsze dni. Nie była tylko moją gosposią i opiekunką do moich dzieci, była moim natchnieniem, chociaż nie miała o tym zielonego pojęcia.
-Dziękuje, było pyszne. – Uśmiechnęła się dopijając herbatę. – Lecę jeszcze do toalety i uciekam do spania.
-Dobranoc. – Uśmiechnąłem się chowając naczynia do zmywarki. Kilka minut później wychodziłem już z salonu gasząc po kolei wszystkie światła. Zostawiłem tylko w korytarzu włączoną małą lampkę gdyż nie wiedziałem, czy zostawienie szczeniaków w takiej ciemności jest odpowiednie. Idąc do swojej sypialni wpadłem na Julie, która akurat szła na górę. Uśmiechnęła się nieśmiało poprawiając swoje mokre włosy. Dlaczego stanęła? Dlaczego nie poszła po prostu na górę? Nie mam pojęcia, ale wiem, że nie mogę tym razem przepuścić takiej okazji. Podszedłem do niej powoli patrząc w jej oczy. Błyszczały odbijając światło lampki. Dostrzegłem rumieńce na jej policzkach. Była taka niewinna. Dotknąłem jej policzka całując jej usta. Odwzajemniła niepewnie kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej. Nie odepchnęła mnie, nie zatrzymała. Chce mojej bliskości i mojego zainteresowania. Oparłem ją o ścianę łapiąc jej delikatną twarz w dłonie. Odwzajemniała pewniej mój pocałunek masując językiem moje podniebienie. Nie miałem żadnych wątpliwości, że jest najsłodszą istotą stąpającą po ziemi. Zsunąłem powoli dłoń po jej szyi i obojczykach poprzez przyjemny materiał jej szlafroku. Jednym pociągnięciem odwiązałem go. Rozsunął się ukazując cudowne ciało Julii. Oderwałem się od jej ust chcąc na nią spojrzeć. Chciała się od razu zasłonić, ale szybko złapałem ją za dłoń. Oddychała powoli, niepewnie, a ja delektowałem się tym cudownym widokiem. Idealne, pełne piersi wychodziły naprzeciw moim oczom. Płaski brzuch prosił się o dotyk tak jak i jej kobiecość poniżej.
-Jesteś piękna. – Szepnąłem patrząc na nią.

***

-Jesteś piękna. – Szepnął patrząc głęboko w moje oczy. Moje policzki płonęły ze wstydu. Stałam naga przed swoim szefem, którego pragnęłam jak cholera. Położył ponownie dłonie na moje policzki tak jakby chciał upewnić się, że naprawdę stoję naprzeciwko niego. Czułam jak opuszkami palców przejeżdżał wzdłuż moich kości policzkowych prosto na szyję. Zadrżałam. Zsunął z moich ramion szlafrok. Zimna ściana dotknęła moich pleców. Zaraz po tym ściągnął z siebie koszulkę rzucając ją na schody. Nie mogłam dłużej mu się oprzeć. Zarzuciłam ręce na jego kark wpijając się w jego usta. Jego dłonie ścisnęły moje pośladki i jednym ruchem podniósł mnie do góry. Objęłam go mocno nogami w pasie czując na swojej rozpalonej kobiecości zimną, metalową sprzączkę od jego paska. Jęknęłam w jego usta całując go z jeszcze większą pasją. Poszedł ze mną w stronę swojej sypialni i niczym zwierzę rzucił mnie na łóżko. W pokoju panował mrok, długo mi zajęło nim mój wzrok się wyostrzył i spostrzegłam postać Iana. Nie miał już na sobie spodni, jedynie bokserki dzieliły mnie od tego, co tak bardzo chciałam poczuć. Zamiast tego poczułam zupełnie coś innego – jego usta na moich udach. Nie spodziewałam się tego. Nogi zaczęły mi drżeć, kiedy czułam jego drażniący zarost coraz wyżej. Pulsowanie w dolnej części mojego ciała przybierało na sile, a podniecenie sięgało zenitu i właśnie wtedy oszalałam. Jego język przejechał od mojej dziurki aż po samą łechtaczkę. Zszokowana tym doznaniem jęknęłam głośno ściskając w dłoni prześcieradło. Nie przestał. Zatapiał język między moje wargi sromowe liżąc każdy skrawek. Nie potrafiłam być cicho. Jęczałam jak szalona wyginając się na wszystkie możliwe strony. Zaczął lizać szybciej i dokładnie, doskonale wiedział, co robić żebym szalała w jego łóżku. Przerwał. Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że jest tuż nade mną. Wyraz jego twarzy był zupełnie inny, taki, którego nie znałam. Pożądanie, namiętność, dzikość i władczość. Patrzył mi w oczy uśmiechając się delikatnie niczym psychopata. Chciałam go pocałować i już miałam to zrobić, kiedy poczułam jak jego palec wsuwa się we mnie. Otworzyłam szerzej oczy, zaskakiwał mnie w każdej minucie. Wsuwał go delikatnie, powoli tak jakby nigdzie się nie spieszył. Przymknęłam oczy, kiedy jego usta dotknęły mojej szyi. Muskał mnie delikatnie, prawie nieodczuwalnie. Rozpływałam się pod presją jego dotyku poruszając biodrami w rytm ruchów jego palca. Dołączył drugiego i płynnymi ruchami drażnił wchodząc i wychodząc wejście mojej pochwy. Jęczałam głośniej. Czułam jak się uśmiecha całując mój mostek. Objął ustami mój sutek i w jednej chwili z delikatnego, czułego Iana zmienił się w bestie. Szybciej, mocniej działał swoim palcami. Krzyczałam z rozkoszy ciągnąc go za włosy. Znowu był nade mną. Patrzył mi w oczy torturując mnie. Podniecenie tryskało z jego oczu, które obserwowały moją twarz. Oparł swoje czoło o moje.
-Ian…-szepnęłam czując zbliżający się orgazm. –Nie przestawaj, proszę. – Złapałam go za kark całując jego usta. – Ian…Ian…-jęczałam spinając mięśnie, a po chwili drżałam zaciskając uda i wtulając się w jego szyję. Rozpadłam się na milion elementów dysząc ciężko.

***

Doszła. Zadowoliłem ją, szczytowała w moich ramionach. Julia sama w sobie była podniecająca. Naga była podniecająca podwójnie, ale dochodząc... Była boginią. Pocałowałem jej drżące usta i muskając jej ciało schodziłem coraz niżej. Kiedy dotarłem do jej brzucha rozsunęła nogi. Słodka, niewinna Julia odeszła, a pojawiła się dzika i namiętna kobieta. Nie mogłem się powstrzymać. Chciałem zasmakować jej raz jeszcze. Przejechałem językiem po jej nabrzmiałej łechtaczce. Była tak przyjemnie gorąca, że nie potrafiłem się oprzeć. Lizałem delikatnie każdy jej zakamarek, a ona znowu słodko pojękiwała. Miód na moje uszy, ale wiedziałem, że nie mogę już dłużej czekać. Zsunąłem swoje bokserki i zanurzyłem w niej delikatnie główkę swojego penisa. Wygięła się w łuk rozkładając szerzej nogi. Potraktowałem to, jako zaproszenie i wsunąłem się w nią cały. Zachłysnęła się powietrzem opadając na poduszki. Złapałem jej nadgarstki ponad jej głową patrząc na nią z góry. Nieśmiałość zniknęła z jej twarzy. Patrzyła na mnie uwodzicielsko jęcząc z każdym moim pchnięciem. Jej piersi skakały razem z nią prosząc się o uwagę. Gryzłem jej sutki i ssałem na zmianę. Krzyczała. Zero wstydu. Nie ukrywała rozkoszy, jaką jej sprawiałem. Objęła moje biodra nogami zmuszając mnie go głębszych pchnięć. Wypełniałem jej ciepłe wnętrze całym sobą.
-Mocniej…mocniej…-szeptała mi do ucha przyciągając do siebie, kiedy zwolniłem jej nadgarstki. Trzymała mnie kurczowo przyciskając do swojego ciała. Wtuliłem się w jej szyję. Wiedziałem, że jest już bliska szczytowania tak jak i ja. Nie czekałem długo – jęczała głośno wywijając się na wszystkie możliwe sposoby. Zwolniłem ruchy pozwalając jej skończyć. Leżała wyczerpana patrząc na mnie. Uniosła biodra wysuwając mnie z siebie. Spojrzałem na nią zaskoczony widząc jak przewraca mnie na plecy. Oplotła mojego penisa swoimi słodkimi ustami. Nie spodziewałem się tego. Nie spodziewałem się, że jest zdolna do takich rzeczy. Jej ręka zsuwała się szybko wzdłuż mojego przyrodzenia, a główka wciąż była w jej ustach. Ssała go mocno, zachłannie. Wariowałem. Byłem totalnie zdominowany i bezsilny. Czułem, że zaraz skończę w jej ustach. Ona też to czuła, ale nie przestawała. Chciała tego tak bardzo jak ja. Doczekała się.  


__
Proszę bardzo, oto moment, na który wszyscy tak długo czekali!
Jak Wam się podoba? Powiem szczerze, że zawsze mam wątpliwości odnośnie erotycznych scen. Nigdy nie wiem czy nie przekroczyłam granicy dobrego smaku... Czekam na wasze opinie, buziaki! :*