-Jak sytuacja? – Zapytałem widząc Julię wchodzącą do
kuchni.
-Zdążyły mi pogryźć kapcia i nasikać w trzech miejscach.
Ile one tu są? Trzy godziny? – Zaśmiała się wyrzucając ręczniki papierowe do
kosza.
-Zaznaczają teren. – Uśmiechnąłem się krojąc pomidora.
-Dlaczego zaznaczają go na świeżo wypastowanych panelach?
– Zapytała zabierając jeden plasterek.
-Szanują Pani pracę. – Powiedziałem śmiertelnie poważnie.
– Za piętnaście minut kolacja. Herbata czy wino?
-Herbata. – Uśmiechnęła się. – Pójdę szybko pod prysznic,
lepiej niech Pan uważa na kapcie. – Krzyknęła znikając za ścianą. Szczeniaki
ciekawsko stały przy moich butach obwąchując mnie z każdej strony. Bałem się
poruszyć, aby nie daj boże nie nadepnąć, na któreś z nich. W końcu darowały
sobie obwąchiwanie i wspólnie poszły do miski z jedzeniem. Nigdy nie chciałem
zgodzić się na psa, sam nie wiem, dlaczego. Ilekroć była o tym mowa unikałem
tematu jak ognia, ale nagle postanowiłem uszczęśliwić swoje dzieci, a może też
chciałem uszczęśliwić Julię? Dlaczego, aż tak bardzo zależało mi na jej
szczęściu? Dlaczego miałem ochotę rozpieszczać ją na każdym kroku? Kwestia
mojej samotności czy tego, jaka jest? Właśnie, jaka ona jest. Inna, wyjątkowa. Nie jest przystosowana do
tego toksycznego świata. Jest trochę jak takie dziecko. Kiedy idzie golić nogi,
wraca cała we krwi. Cieszy się, kiedy widzi balon. Jej nagłe wybuchy złości i
pokręcony charakter wzmacniały jej osobę, raz była słodką delikatną
dziewczynką, a za chwilę dziką i namiętną kobietą. Boli ją to, że ktoś
krzywdzi, że ktoś umiera, że są wypadki, że jest zło, że ludzie są zawistni,
nawet to, że dziwki są tanie. Ale przede wszystkim, wierzy w miłość jak nikt
inny i kocha, kocha najmocniej na świecie osoby, które nie są z nią
spokrewnione w żadnym stopniu.
-Wróciłam. – Uśmiechnęła się wsuwając dłonie do kieszeni
czarnego szlafroka.
-Proszę bardzo, najpyszniejsze kanapki pod słońcem. – Uśmiechnąłem
się stawiając na wysepce talerz. Złapała od razu za kanapkę i wzięła naprawdę
porządny gryz.
-Pyszna. – Powiedziała z pełną buzią. Usiadłem obok niej
śmiejąc się w duchu z tego, jaka była czasami słodka. Kolacja zleciała nam
szybko i w miłej atmosferze. Opowiadała mi o swojej radości odnośnie nowego
mieszkania, o tym jak bardzo cieszą ją szczeniaki w domu i wiele innych faktów.
Jak nigdy to ona mówiła, a ja słuchałem. Fascynowała mnie. Fascynowała mnie jej
energia. Zachwycała mnie swoim optymizmem i kolorowym spojrzeniem na świat. W
jej życiu nie było spraw czarnych i białych, wszystko było kolorowe – malowane
tęczą. Była niesamowita. Była moim mentorem w życiu codziennym. Światłem
przewodnim w gorsze dni. Nie była tylko moją gosposią i opiekunką do moich
dzieci, była moim natchnieniem, chociaż nie miała o tym zielonego pojęcia.
-Dziękuje, było pyszne. – Uśmiechnęła się dopijając
herbatę. – Lecę jeszcze do toalety i uciekam do spania.
-Dobranoc. – Uśmiechnąłem się chowając naczynia do
zmywarki. Kilka minut później wychodziłem już z salonu gasząc po kolei
wszystkie światła. Zostawiłem tylko w korytarzu włączoną małą lampkę gdyż nie
wiedziałem, czy zostawienie szczeniaków w takiej ciemności jest odpowiednie.
Idąc do swojej sypialni wpadłem na Julie, która akurat szła na górę.
Uśmiechnęła się nieśmiało poprawiając swoje mokre włosy. Dlaczego stanęła? Dlaczego
nie poszła po prostu na górę? Nie mam pojęcia, ale wiem, że nie mogę tym razem
przepuścić takiej okazji. Podszedłem do niej powoli patrząc w jej oczy.
Błyszczały odbijając światło lampki. Dostrzegłem rumieńce na jej policzkach.
Była taka niewinna. Dotknąłem jej policzka całując jej usta. Odwzajemniła
niepewnie kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej. Nie odepchnęła mnie, nie
zatrzymała. Chce mojej bliskości i mojego zainteresowania. Oparłem ją o ścianę
łapiąc jej delikatną twarz w dłonie. Odwzajemniała pewniej mój pocałunek
masując językiem moje podniebienie. Nie miałem żadnych wątpliwości, że jest
najsłodszą istotą stąpającą po ziemi. Zsunąłem powoli dłoń po jej szyi i
obojczykach poprzez przyjemny materiał jej szlafroku. Jednym pociągnięciem odwiązałem
go. Rozsunął się ukazując cudowne ciało Julii. Oderwałem się od jej ust chcąc
na nią spojrzeć. Chciała się od razu zasłonić, ale szybko złapałem ją za dłoń.
Oddychała powoli, niepewnie, a ja delektowałem się tym cudownym widokiem.
Idealne, pełne piersi wychodziły naprzeciw moim oczom. Płaski brzuch prosił się
o dotyk tak jak i jej kobiecość poniżej.
-Jesteś piękna. – Szepnąłem patrząc na nią.
***
-Jesteś piękna. – Szepnął patrząc głęboko w moje oczy.
Moje policzki płonęły ze wstydu. Stałam naga przed swoim szefem, którego
pragnęłam jak cholera. Położył ponownie dłonie na moje policzki tak jakby
chciał upewnić się, że naprawdę stoję naprzeciwko niego. Czułam jak opuszkami
palców przejeżdżał wzdłuż moich kości policzkowych prosto na szyję. Zadrżałam.
Zsunął z moich ramion szlafrok. Zimna ściana dotknęła moich pleców. Zaraz po
tym ściągnął z siebie koszulkę rzucając ją na schody. Nie mogłam dłużej mu się
oprzeć. Zarzuciłam ręce na jego kark wpijając się w jego usta. Jego dłonie
ścisnęły moje pośladki i jednym ruchem podniósł mnie do góry. Objęłam go mocno
nogami w pasie czując na swojej rozpalonej kobiecości zimną, metalową sprzączkę
od jego paska. Jęknęłam w jego usta całując go z jeszcze większą pasją. Poszedł
ze mną w stronę swojej sypialni i niczym zwierzę rzucił mnie na łóżko. W pokoju
panował mrok, długo mi zajęło nim mój wzrok się wyostrzył i spostrzegłam postać
Iana. Nie miał już na sobie spodni, jedynie bokserki dzieliły mnie od tego, co
tak bardzo chciałam poczuć. Zamiast tego poczułam zupełnie coś innego – jego
usta na moich udach. Nie spodziewałam się tego. Nogi zaczęły mi drżeć, kiedy
czułam jego drażniący zarost coraz wyżej. Pulsowanie w dolnej części mojego
ciała przybierało na sile, a podniecenie sięgało zenitu i właśnie wtedy
oszalałam. Jego język przejechał od mojej dziurki aż po samą łechtaczkę.
Zszokowana tym doznaniem jęknęłam głośno ściskając w dłoni prześcieradło. Nie
przestał. Zatapiał język między moje wargi sromowe liżąc każdy skrawek. Nie
potrafiłam być cicho. Jęczałam jak szalona wyginając się na wszystkie możliwe
strony. Zaczął lizać szybciej i dokładnie, doskonale wiedział, co robić żebym
szalała w jego łóżku. Przerwał. Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że jest tuż
nade mną. Wyraz jego twarzy był zupełnie inny, taki, którego nie znałam. Pożądanie,
namiętność, dzikość i władczość. Patrzył mi w oczy uśmiechając się delikatnie
niczym psychopata. Chciałam go pocałować i już miałam to zrobić, kiedy poczułam
jak jego palec wsuwa się we mnie. Otworzyłam szerzej oczy, zaskakiwał mnie w
każdej minucie. Wsuwał go delikatnie, powoli tak jakby nigdzie się nie
spieszył. Przymknęłam oczy, kiedy jego usta dotknęły mojej szyi. Muskał mnie
delikatnie, prawie nieodczuwalnie. Rozpływałam się pod presją jego dotyku
poruszając biodrami w rytm ruchów jego palca. Dołączył drugiego i płynnymi
ruchami drażnił wchodząc i wychodząc wejście mojej pochwy. Jęczałam głośniej.
Czułam jak się uśmiecha całując mój mostek. Objął ustami mój sutek i w jednej
chwili z delikatnego, czułego Iana zmienił się w bestie. Szybciej, mocniej
działał swoim palcami. Krzyczałam z rozkoszy ciągnąc go za włosy. Znowu był
nade mną. Patrzył mi w oczy torturując mnie. Podniecenie tryskało z jego oczu,
które obserwowały moją twarz. Oparł swoje czoło o moje.
-Ian…-szepnęłam czując zbliżający się orgazm. –Nie
przestawaj, proszę. – Złapałam go za kark całując jego usta. – Ian…Ian…-jęczałam
spinając mięśnie, a po chwili drżałam zaciskając uda i wtulając się w jego
szyję. Rozpadłam się na milion elementów dysząc ciężko.
***
Doszła. Zadowoliłem ją, szczytowała w moich ramionach.
Julia sama w sobie była podniecająca. Naga była podniecająca podwójnie, ale
dochodząc... Była boginią. Pocałowałem jej drżące usta i muskając jej ciało
schodziłem coraz niżej. Kiedy dotarłem do jej brzucha rozsunęła nogi. Słodka,
niewinna Julia odeszła, a pojawiła się dzika i namiętna kobieta. Nie mogłem się
powstrzymać. Chciałem zasmakować jej raz jeszcze. Przejechałem językiem po jej
nabrzmiałej łechtaczce. Była tak przyjemnie gorąca, że nie potrafiłem się
oprzeć. Lizałem delikatnie każdy jej zakamarek, a ona znowu słodko pojękiwała.
Miód na moje uszy, ale wiedziałem, że nie mogę już dłużej czekać. Zsunąłem
swoje bokserki i zanurzyłem w niej delikatnie główkę swojego penisa. Wygięła
się w łuk rozkładając szerzej nogi. Potraktowałem to, jako zaproszenie i
wsunąłem się w nią cały. Zachłysnęła się powietrzem opadając na poduszki.
Złapałem jej nadgarstki ponad jej głową patrząc na nią z góry. Nieśmiałość
zniknęła z jej twarzy. Patrzyła na mnie uwodzicielsko jęcząc z każdym moim
pchnięciem. Jej piersi skakały razem z nią prosząc się o uwagę. Gryzłem jej
sutki i ssałem na zmianę. Krzyczała. Zero wstydu. Nie ukrywała rozkoszy, jaką
jej sprawiałem. Objęła moje biodra nogami zmuszając mnie go głębszych pchnięć.
Wypełniałem jej ciepłe wnętrze całym sobą.
-Mocniej…mocniej…-szeptała mi do ucha przyciągając do siebie,
kiedy zwolniłem jej nadgarstki. Trzymała mnie kurczowo przyciskając do swojego
ciała. Wtuliłem się w jej szyję. Wiedziałem, że jest już bliska szczytowania
tak jak i ja. Nie czekałem długo – jęczała głośno wywijając się na wszystkie
możliwe sposoby. Zwolniłem ruchy pozwalając jej skończyć. Leżała wyczerpana
patrząc na mnie. Uniosła biodra wysuwając mnie z siebie. Spojrzałem na nią
zaskoczony widząc jak przewraca mnie na plecy. Oplotła mojego penisa swoimi
słodkimi ustami. Nie spodziewałem się tego. Nie spodziewałem się, że jest
zdolna do takich rzeczy. Jej ręka zsuwała się szybko wzdłuż mojego
przyrodzenia, a główka wciąż była w jej ustach. Ssała go mocno, zachłannie.
Wariowałem. Byłem totalnie zdominowany i bezsilny. Czułem, że zaraz skończę w
jej ustach. Ona też to czuła, ale nie przestawała. Chciała tego tak bardzo jak
ja. Doczekała się.
Proszę bardzo, oto moment, na który wszyscy tak długo czekali!
Jak Wam się podoba? Powiem szczerze, że zawsze mam wątpliwości odnośnie erotycznych scen. Nigdy nie wiem czy nie przekroczyłam granicy dobrego smaku... Czekam na wasze opinie, buziaki! :*