15 listopad.
Przebudziłam się czując lizanie po twarzy. Otworzyłam
oczy i ujrzałam na łóżku dwa szczeniaki cieszące się na mój widok.
-Hej, a wy co? – Zaśmiałam się głaszcząc je i podnosząc
się do pozycji siedzącej. Iana nie było w pokoju, a drzwi były uchylone.
Założyłam na siebie jego koszulę gdyż tylko ona leżała na wierzchu i wyszłam z
salonu.
-Ian? – Zapytałam wchodząc do salonu i zapinając guziki.
Ku mojemu zaskoczeniu na kanapie siedziała Candice. Pięknie. Spojrzała na mnie
zszokowana otwierając szerzej usta. –Gdzie Ian? – Starałam się, aby mój głos
był spokojny.
-Za Tobą, dzień dobry. – Pocałował mnie w policzek
podchodząc do niej. Miał na sobie tylko spodnie od piżamy, a widząc jego
zaspaną twarz wnioskuję, że musiał niedawno wstać. – Oto dokumenty, mam
nadzieję, że są wszystkie.
-Tak, tak. – Wybąkała przyglądając mi się. Chcąc uniknąć
jej ciekawskiego spojrzenia ponownie poszłam do sypialni Iana. Usiadłam
wygodnie na łóżku podkurczając nogi, a przy mnie ponownie znalazły się
szczeniaki. Bawiłam się z nimi dopóki nie usłyszałam jak drzwi frontowe się
zamykają. Psy od razu zeskoczyły z łóżka i wybiegły z pomieszczenia. Chwilę
potem do pokoju wszedł Ian. Spojrzałam na niego nieśmiało, a potem zalałam się
rumieńcem wspominając zdarzenia z poprzedniego wieczora.
-Słodko wyglądasz w mojej koszuli. – Uśmiechnął się
rzucając obok mnie. – Wyspana?
-Nie za bardzo, psy mnie obudziły. – Odparłam
przykrywając się kołdrą. Miałam na sobie tylko i wyłącznie jego koszulę i
wolałam nie eksponować ponownie swoim ciałem.
-Jak się czujesz po…wczoraj? – Zapytał przekręcając się
na bok i patrząc na mnie.
-Dobrze. – Szepnęłam rumieniąc się do granic możliwości i
chowając twarz wśród włosów. – A Tobie? – Zapytałam nie patrząc na niego.
-Chętnie bym to powtórzył. – Podciągnął się całując mnie
w szyję. Uśmiechnęłam się mimowolnie przymykając oczy. Położył dłoń na moim
policzku i muskał szyję w najbardziej czuły sposób, jaki znałam. Moje ciało
robiło się coraz bardziej bezwładne i nawet nie wiem, kiedy leżałam pod Ianem.
Otworzyłam oczy patrząc na niego. Uśmiechał się delikatnie obserwując moją
twarz. Musnął moje usta delikatnie, a gdy je rozchyliłam pocałował namiętnie.
Położyłam dłonie na jego twarzy i z całą zachłannością odwzajemniałam jego
pocałunek. Zaczął sprawnie odpinać guziki od koszuli, a ja wiedziałam, że
wszelkie zamiary powstrzymania go i tak będą na nic – w końcu chciałam tego tak
bardzo jak on.
***
Leżałem obok zupełnie nagiej Julii. Spała słodko na
brzuchu cicho pochrapując. Uśmiechałem się widząc jej spokojną, piękną i
nieskazitelną twarz. Miałem w końcu okazję przyjrzeć się jej w spokoju. Długie
rzęsy opadały spokojnie na policzki, a szerokie brwi były wręcz idealne. Nosek
delikatnie zadarty tuż nad miękkimi, pełnymi ustami, a obok lewego płatka nosa znajdował
się niewielki pieprzyk. Rzuciłem okiem na resztę ciała i bez wątpienia mogłem
stwierdzić, że obok mnie leży ósmy cud świata. Piękne, gładkie plecy. Idealne,
sterczące piersi i zgrabne jędrne pośladki. Cały ten pakiet w jednej, cudownej
osobie. Spojrzałem na jej ręce. Znów skupiłem się na pojedynczych, ledwo
widocznych bliznach. Nie mam wątpliwości. Blizny są w równych odstępach i na
pewno zrobione celowo czymś wyjątkowo ostrym i z całkowitą dokładnością. Może
ktoś ją skrzywdził? Nie wydaje mi się, żeby była do tego zdolna.
-Nie do twarzy Ci z myśleniem. – Mruknęła z zamkniętymi
oczami. – Kropelki potu od wysiłku pojawiły się na Twoim czole.
-Wredna jak zawsze. – Zaśmiałem się gładząc delikatnie
jej plecy. –Czuję, że będę musiał pojechać do firmy.
-Świetnie się składa. Pojadę do swojego super, nowego
mieszkania lepiej je zobaczyć i przy okazji wywiozę tam moje nierozpakowane
ubrania na lato. – Przekręciła się na plecy zakrywając kołdrą. – Odbierzesz
dzieciaki?
-Jasne, ale bądź w domu. Nie chce żeby ominęła Cię ich
reakcja na psy. – Uśmiechnąłem się. Pokiwała głową i spojrzałam w sufit
ziewając. – Mogę Cię o coś zapytać?
-Nie, nie jestem dziewica. – Zaczęła się śmiał na głos. –
Nie no, dobra. Pytaj.
-Wariatka. – Śmiałem się. – Te blizny, na Twoich rękach…okaleczałaś
się? – Zapytałem cicho. Zaczęła się od razu miotać chcąc je zasłonić. Złapałem
ją za rękę zmuszając tym samy do spojrzenia na mnie.
-Błędy młodości. – Powiedziała szybko po krótkiej chwili.
– Nie istotne. – Powiedziała zdenerwowana.
-Hej. Nie oceniam Cię. – Powiedziałem kładąc dłoń na jej
policzku. –Te blizny są częścią Ciebie, a skoro są częścią Ciebie są piękne. –
Muskałem jej blade ślady.
-Panie Somerhalder. – Położyła rękę na mojej szyi. –
Gdzie się podział pański zdrowy rozsądek?
-Pani Morrison. – Podparłem się nad nią na rękach. –
Skończył się tam, gdzie zaczyna się Pani bielizna. – Odparłem szczerze całując
ją.
***
Chwilę przed przyjazdem dzieci i Iana schowałam
szczeniaki w wielkie pudło i obwiązałam czerwoną kokardką. Na stole w jadalni
czekała już kolacja, a ja spokojnie siedziałam na kanapie. Popołudnie spędziłam
w swoim mieszkaniu wyobrażając sobie jego wystrój. Teraz tylko wystarczy usiąść
i zamówić meble – dzięki Bogu ściany i podłogi są wykończone.
-Wróciliśmy! – Usłyszałam Iana z korytarza.
-Ty chyba oszalałeś z tym wężem do reszty. – Rebecca
weszła do salonu rzucając torbę na ziemię. – On chce kupić węża. Obskurnego,
śliskiego, okropnego węża! – Powiedziała oburzona całując mnie w policzek.
-Ty też jesteś obskurna, śliska i okropna. – Powiedział
Sebastian rzucając się na kanapę.
-Dobrze, że ja jestem księżniczką. – Odezwała się Bells
biegnąc w moją stronę. – Niunia! – Pocałowała mnie w policzek przytulając
mocno.
-Dobra, dość tych kłótni. – Do salonu wszedł Ian. – A co
to za pudło? – Spojrzał na mnie.
-No właśnie nie wiem, przyszło na imiona dzieciaków. –
Uśmiechnęłam się.
-Nasze imiona? – Zapytał Sebastian podnosząc się.
-Ja odwiąże kokardkę! – Pisnęła Bells podskakując w
stronę pudełka. Uklękła na kolanach i z małym problemem rozwiązała wstążkę.
Sebastian i Becky w między czasie podeszli do swojej młodszej siostry patrząc z
zaciekawieniem. Kiedy Bell otworzyła w końcu karton w salonie w jednej chwili
słychać było krzyki i piski radości.
-Szczeniaki! – Krzyknął Sebastian wyciągając jednego z
nich.
-Kupiłeś nam psy?
– Zapytała Rebecca stojąc w szoku.
-Kupiliśmy. – Powiedział Ian obejmując mnie ramieniem.
-To ona. – Zauważyła Bells trzymając na kolanach jednego
szczeniaka.
-Drugi to chłopiec, ale nie mają jeszcze imion. –
Uśmiechnęłam się obejmując Iana w pasie. Poczułam jak jego dłoń niebezpiecznie
zjeżdża na mój pośladek. Wstrzymałam oddech.
-To jest Shilla. – Powiedziała Bells tuląc szczeniaka.
-To jest Shilla. – Powiedziała Bells tuląc szczeniaka.
-A to Shaggy. – Powiedział Sebastian patrząc na Becky.
-Zgadzam się. – Zaśmiała się blondynka.
***
Wieczór uciekł mi między palcami. Dzieci wedle tego, co
mówiłam oszalały z radości, a psy natychmiast je pokochały. Bells z całych tych
emocji zasnęła razem z nimi na dywanie przy kominku. Teraz zegar wskazuje już
dwudziestą trzecią, a w domu panuje idealna cisza.
-Do której masz jutro szkołę? – Zapytałam Becky, gdy
wspólnie siedziałyśmy w salonie i oglądałyśmy „Seks w wielkim mieście”
-Na szczęście tylko do jedenastej! Czemu pytasz? – Podniosła głowę patrząc na mnie.
-Na szczęście tylko do jedenastej! Czemu pytasz? – Podniosła głowę patrząc na mnie.
-Jedziesz ze mną na zakupy? Chcę zamówić meble do
mieszkania.
-Pewnie! Co z Bells i Sebastianem?
-Tata jutro jest w domu, powiedział, że się nimi zajmie.
-Uuu, chyba ma jakiś kryzys wieku średniego, że się taki
milusi zrobił. – Śmiała się. – Dobra, lecę do łóżka, bo nie wstanę jutro. –
Podniosła się z kanapy.
-Co wam tak wesoło? – Zapytał Ian przychodząc w samych
bawełnianych spodniach.
-Takie tam ploteczki. Dobranoc staruszku! – Powiedziała
Bec całując go w policzek i wybiegając z salonu.
-Zwariowała? – Spojrzał na mnie, a widząc mój bezradny
wzrok usiadł obok mnie. –Czemu nie śpisz?
-Oglądałam z Becky serial, ale wykruszyła się i poszła
spać. – Westchnęłam przeciągając się. – Chyba na mnie też pora, coś nie
wyspałam się w nocy. – Zaśmiałam się patrząc na niego.
-Nie mam pojęcia dlaczego. – Zaśmiał się czochrając moje
włosy. –Chociaż jeżeli chcesz zadbam o Twój sen.
-Ty już lepiej daj sobie spokój. – Śmiałam się.
-Zraniłaś moje uczucia. – Powiedział udając smutnego. –
Chyba Ci nie wybaczę.
-Oh, jak ja sobie poradzę? – Spojrzałam na niego
uśmiechając się szeroko. – Dobranoc. – Musnęłam szybko jego usta i powolnym
krokiem wyszłam z pomieszczenia.
___
To mi się podoba! Wy cudownie komentujecie, a ja mogę szybciej wrzucać dla Was rozdziały. Super, nie?
Dziś ważny dzień [ piatek ], jeszcze troche i piszę mega ważny egzamin. Trzymajcie kciuki! Buziaki :*
To mi się podoba! Wy cudownie komentujecie, a ja mogę szybciej wrzucać dla Was rozdziały. Super, nie?
Dziś ważny dzień [ piatek ], jeszcze troche i piszę mega ważny egzamin. Trzymajcie kciuki! Buziaki :*