piątek, 17 czerwca 2016

19.

15 listopad.

Przebudziłam się czując lizanie po twarzy. Otworzyłam oczy i ujrzałam na łóżku dwa szczeniaki cieszące się na mój widok.
-Hej, a wy co? – Zaśmiałam się głaszcząc je i podnosząc się do pozycji siedzącej. Iana nie było w pokoju, a drzwi były uchylone. Założyłam na siebie jego koszulę gdyż tylko ona leżała na wierzchu i wyszłam z salonu.
-Ian? – Zapytałam wchodząc do salonu i zapinając guziki. Ku mojemu zaskoczeniu na kanapie siedziała Candice. Pięknie. Spojrzała na mnie zszokowana otwierając szerzej usta. –Gdzie Ian? – Starałam się, aby mój głos był spokojny.
-Za Tobą, dzień dobry. – Pocałował mnie w policzek podchodząc do niej. Miał na sobie tylko spodnie od piżamy, a widząc jego zaspaną twarz wnioskuję, że musiał niedawno wstać. – Oto dokumenty, mam nadzieję, że są wszystkie.
-Tak, tak. – Wybąkała przyglądając mi się. Chcąc uniknąć jej ciekawskiego spojrzenia ponownie poszłam do sypialni Iana. Usiadłam wygodnie na łóżku podkurczając nogi, a przy mnie ponownie znalazły się szczeniaki. Bawiłam się z nimi dopóki nie usłyszałam jak drzwi frontowe się zamykają. Psy od razu zeskoczyły z łóżka i wybiegły z pomieszczenia. Chwilę potem do pokoju wszedł Ian. Spojrzałam na niego nieśmiało, a potem zalałam się rumieńcem wspominając zdarzenia z poprzedniego wieczora.
-Słodko wyglądasz w mojej koszuli. – Uśmiechnął się rzucając obok mnie. – Wyspana?
-Nie za bardzo, psy mnie obudziły. – Odparłam przykrywając się kołdrą. Miałam na sobie tylko i wyłącznie jego koszulę i wolałam nie eksponować ponownie swoim ciałem.
-Jak się czujesz po…wczoraj? – Zapytał przekręcając się na bok i patrząc na mnie.
-Dobrze. – Szepnęłam rumieniąc się do granic możliwości i chowając twarz wśród włosów. – A Tobie? – Zapytałam nie patrząc na niego.
-Chętnie bym to powtórzył. – Podciągnął się całując mnie w szyję. Uśmiechnęłam się mimowolnie przymykając oczy. Położył dłoń na moim policzku i muskał szyję w najbardziej czuły sposób, jaki znałam. Moje ciało robiło się coraz bardziej bezwładne i nawet nie wiem, kiedy leżałam pod Ianem. Otworzyłam oczy patrząc na niego. Uśmiechał się delikatnie obserwując moją twarz. Musnął moje usta delikatnie, a gdy je rozchyliłam pocałował namiętnie. Położyłam dłonie na jego twarzy i z całą zachłannością odwzajemniałam jego pocałunek. Zaczął sprawnie odpinać guziki od koszuli, a ja wiedziałam, że wszelkie zamiary powstrzymania go i tak będą na nic – w końcu chciałam tego tak bardzo jak on.

***

Leżałem obok zupełnie nagiej Julii. Spała słodko na brzuchu cicho pochrapując. Uśmiechałem się widząc jej spokojną, piękną i nieskazitelną twarz. Miałem w końcu okazję przyjrzeć się jej w spokoju. Długie rzęsy opadały spokojnie na policzki, a szerokie brwi były wręcz idealne. Nosek delikatnie zadarty tuż nad miękkimi, pełnymi ustami, a obok lewego płatka nosa znajdował się niewielki pieprzyk. Rzuciłem okiem na resztę ciała i bez wątpienia mogłem stwierdzić, że obok mnie leży ósmy cud świata. Piękne, gładkie plecy. Idealne, sterczące piersi i zgrabne jędrne pośladki. Cały ten pakiet w jednej, cudownej osobie. Spojrzałem na jej ręce. Znów skupiłem się na pojedynczych, ledwo widocznych bliznach. Nie mam wątpliwości. Blizny są w równych odstępach i na pewno zrobione celowo czymś wyjątkowo ostrym i z całkowitą dokładnością. Może ktoś ją skrzywdził? Nie wydaje mi się, żeby była do tego zdolna.
-Nie do twarzy Ci z myśleniem. – Mruknęła z zamkniętymi oczami. – Kropelki potu od wysiłku pojawiły się na Twoim czole.
-Wredna jak zawsze. – Zaśmiałem się gładząc delikatnie jej plecy. –Czuję, że będę musiał pojechać do firmy.
-Świetnie się składa. Pojadę do swojego super, nowego mieszkania lepiej je zobaczyć i przy okazji wywiozę tam moje nierozpakowane ubrania na lato. – Przekręciła się na plecy zakrywając kołdrą. – Odbierzesz dzieciaki?
-Jasne, ale bądź w domu. Nie chce żeby ominęła Cię ich reakcja na psy. – Uśmiechnąłem się. Pokiwała głową i spojrzałam w sufit ziewając. – Mogę Cię o coś zapytać?
-Nie, nie jestem dziewica. – Zaczęła się śmiał na głos. – Nie no, dobra. Pytaj.
-Wariatka. – Śmiałem się. – Te blizny, na Twoich rękach…okaleczałaś się? – Zapytałem cicho. Zaczęła się od razu miotać chcąc je zasłonić. Złapałem ją za rękę zmuszając tym samy do spojrzenia na mnie.
-Błędy młodości. – Powiedziała szybko po krótkiej chwili. – Nie istotne. – Powiedziała zdenerwowana.
-Hej. Nie oceniam Cię. – Powiedziałem kładąc dłoń na jej policzku. –Te blizny są częścią Ciebie, a skoro są częścią Ciebie są piękne. – Muskałem jej blade ślady.
-Panie Somerhalder. – Położyła rękę na mojej szyi. – Gdzie się podział pański zdrowy rozsądek?
-Pani Morrison. – Podparłem się nad nią na rękach. – Skończył się tam, gdzie zaczyna się Pani bielizna. – Odparłem szczerze całując ją.

***

Chwilę przed przyjazdem dzieci i Iana schowałam szczeniaki w wielkie pudło i obwiązałam czerwoną kokardką. Na stole w jadalni czekała już kolacja, a ja spokojnie siedziałam na kanapie. Popołudnie spędziłam w swoim mieszkaniu wyobrażając sobie jego wystrój. Teraz tylko wystarczy usiąść i zamówić meble – dzięki Bogu ściany i podłogi są wykończone.
-Wróciliśmy! – Usłyszałam Iana z korytarza.
-Ty chyba oszalałeś z tym wężem do reszty. – Rebecca weszła do salonu rzucając torbę na ziemię. – On chce kupić węża. Obskurnego, śliskiego, okropnego węża! – Powiedziała oburzona całując mnie w policzek.
-Ty też jesteś obskurna, śliska i okropna. – Powiedział Sebastian rzucając się na kanapę.
-Dobrze, że ja jestem księżniczką. – Odezwała się Bells biegnąc w moją stronę. – Niunia! – Pocałowała mnie w policzek przytulając mocno.
-Dobra, dość tych kłótni. – Do salonu wszedł Ian. – A co to za pudło? – Spojrzał na mnie.
-No właśnie nie wiem, przyszło na imiona dzieciaków. – Uśmiechnęłam się.
-Nasze imiona? – Zapytał Sebastian podnosząc się.
-Ja odwiąże kokardkę! – Pisnęła Bells podskakując w stronę pudełka. Uklękła na kolanach i z małym problemem rozwiązała wstążkę. Sebastian i Becky w między czasie podeszli do swojej młodszej siostry patrząc z zaciekawieniem. Kiedy Bell otworzyła w końcu karton w salonie w jednej chwili słychać było krzyki i piski radości.
-Szczeniaki! – Krzyknął Sebastian wyciągając jednego z nich.
-Kupiłeś  nam psy? – Zapytała Rebecca stojąc w szoku.
-Kupiliśmy. – Powiedział Ian obejmując mnie ramieniem.
-To ona. – Zauważyła Bells trzymając na kolanach jednego szczeniaka.
-Drugi to chłopiec, ale nie mają jeszcze imion. – Uśmiechnęłam się obejmując Iana w pasie. Poczułam jak jego dłoń niebezpiecznie zjeżdża na mój pośladek. Wstrzymałam oddech.
-To jest Shilla. – Powiedziała Bells tuląc szczeniaka.
-A to Shaggy. – Powiedział Sebastian patrząc na Becky.
-Zgadzam się. – Zaśmiała się blondynka.

***

Wieczór uciekł mi między palcami. Dzieci wedle tego, co mówiłam oszalały z radości, a psy natychmiast je pokochały. Bells z całych tych emocji zasnęła razem z nimi na dywanie przy kominku. Teraz zegar wskazuje już dwudziestą trzecią, a w domu panuje idealna cisza.
-Do której masz jutro szkołę? – Zapytałam Becky, gdy wspólnie siedziałyśmy w salonie i oglądałyśmy „Seks w wielkim mieście”
-Na szczęście tylko do jedenastej! Czemu pytasz? – Podniosła głowę patrząc na mnie.
-Jedziesz ze mną na zakupy? Chcę zamówić meble do mieszkania.
-Pewnie! Co z Bells i Sebastianem?
-Tata jutro jest w domu, powiedział, że się nimi zajmie.
-Uuu, chyba ma jakiś kryzys wieku średniego, że się taki milusi zrobił. – Śmiała się. – Dobra, lecę do łóżka, bo nie wstanę jutro. – Podniosła się z kanapy.
-Co wam tak wesoło? – Zapytał Ian przychodząc w samych bawełnianych spodniach.
-Takie tam ploteczki. Dobranoc staruszku! – Powiedziała Bec całując go w policzek i wybiegając z salonu.
-Zwariowała? – Spojrzał na mnie, a widząc mój bezradny wzrok usiadł obok mnie. –Czemu nie śpisz?
-Oglądałam z Becky serial, ale wykruszyła się i poszła spać. – Westchnęłam przeciągając się. – Chyba na mnie też pora, coś nie wyspałam się w nocy. – Zaśmiałam się patrząc na niego.
-Nie mam pojęcia dlaczego. – Zaśmiał się czochrając moje włosy. –Chociaż jeżeli chcesz zadbam o Twój sen.
-Ty już lepiej daj sobie spokój. – Śmiałam się.
-Zraniłaś moje uczucia. – Powiedział udając smutnego. – Chyba Ci nie wybaczę.
-Oh, jak ja sobie poradzę? – Spojrzałam na niego uśmiechając się szeroko. – Dobranoc. – Musnęłam szybko jego usta i powolnym krokiem wyszłam z pomieszczenia.

___
To mi się podoba! Wy cudownie komentujecie, a ja mogę szybciej wrzucać dla Was rozdziały. Super, nie?
Dziś ważny dzień [ piatek ], jeszcze troche i piszę mega ważny egzamin. Trzymajcie kciuki! Buziaki :*


4 komentarze:

  1. Hej kochana :-)

    Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak szybko dodałaś nowy rozdział, który jak zawsze jest boski, cudowny i mam nadzieję, że będziesz dodawała częściej swoje fantastyczne odcinki a nawet zaczniesz pisać nowe opowiadanie, bo nawet sobie nie wyobrażasz z jaką przyjemnością czytam Twoje rozdziały, których mi wręcz ciągle mało... :* <3

    Fajnie, że tak dobrze się układa Ianowi i Julii po wspólnej nocy, bo bałam się trochę, że może rano mimo, że nie będą tego żałowali to będą się unikać czy coś się popsuje między nimi. Mam tylko nadzieję, że teraz ich relacja będzie tylko szła do przodu i, że nikt nie zepsuje tego co między nimi zaczyna się rodzić...
    Shilla i Shaggy? Jak słodko i wcale się nie dziwię, że dzieciaki oszalały na punkcie szczeniaków...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział...

    BU$KA :* <3

    P.S. Oj wyobrażam sobie jak się musisz stresować przed egzaminem...
    Trzymam mocno kciuki za Ciebie, byś dobrze zdała ten egzamin. Napisz potem jak Ci poszło :-) :D

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDOWNIE! :D
    Trzymam za Ciebie kciuki aby egzamin dobrze wypadl i zycze duzo weny! :D
    Buziaki kochana :* :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że trzymamy kciuki! :) Ja też już jestem w samym środku maratonu egzaminowego i mam serdecznie dość, a trochę tego jeszcze przede mną.
    Więc łącze się z Tobą myślami i życzę powodzenia :)

    Buziaki :*
    The Raspberry

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko... jeszcze tego nie zdążyłam skomentować jak już dodałaś następny :P ale też go już przeczytałam :P tam się wypowiem więcej :P

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie ogromnym wsparciem, dziękuje!