czwartek, 26 maja 2016

14.

6 listopad

Obudziłem się równo z budzikiem o 5:30. Za oknem było jeszcze ciemno i tym bardziej nie miałam siły wstać z łóżka, ale świadomość, że przez dwanaście godzin podróży będzie towarzyszyć mi Julia sprawiała, że od razu lepiej było mi wstać. Poszedłem prosto do jej pokoju – na pewno jeszcze spała. Wszedłem po cichu do pokoju. Brunetka była do mnie tyłem w samych bokserkach i zwykłej, białej koszulce. Jej smukła noga leżała swobodnie na kołdrze. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Usiadłem na brzegu łóżka i delikatnie potrząsnąłem jej ramieniem.
-Halo, wstajemy. – Szeptałem.
-Nie, jeszcze chwila. – Jęczała przez sen.
-Nie ma czasu, raz, raz. Pani Julio. – Śmiałem się widząc jej nadąsaną buzię. – Dzień dobry.
-Nie taki dobry. – Burknęła przekręcając się na plecy. Moje zmysły zaczęły totalnie wariować, kiedy zauważyłem jej przebijające się sutki przez bawełniany materiał. Do tego odkryty brzuch i lekko rozszerzone uda. Przełknąłem ślinę odwracając wzrok. Pożądanie brało nade mną górę.
-Która godzina? – Zapytała cicho przeciągając się.
-Za dwadzieścia minut będzie szósta. – Odpowiedziałem ponownie na nią patrząc. Wpatrywała się we mnie zaspana lekko się uśmiechając. – Przygotuję śniadanie, punktualnie o szóstej widzimy się w jadalni.
-Dobrze proszę Pana. – Zamruczała podnosząc się. Pokręciłem głową zamykając za sobą drzwi. Głęboki wdech. Opanowałem myśli i zszedłem do kuchni. Włączyłem radio i ekspres. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze około dwudziestej będziemy już na miejscu.

***

Rzuciłem na tylną kanapę swoją kurtkę i podałem Julii kawę. Po czterech godzinach podróży zasługiwaliśmy na chwilę postoju. Podciągnęła rękawy od swojego jasnego swetra i upiła łyk ciepłego napoju.
-Mm, pyszna. Dziękuje. – Uśmiechnęła się.
-Cała przyjemność po mojej stronie. – Puściłem jej oczko wyjeżdżając z parkingu. – Więc mówi Pani, że nie miała zbyt wielu życiowych partnerów?
-Nie. Byłam w jednym poważnym związku, ale to też była totalna porażka. – Westchnęła patrząc w boczną szybę. – Pan też nie ma chyba zbytnio doświadczenia…
-Owszem. Wziąłem ślub w bardzo młodym wieku, nie miałem czasu się wyszaleć, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. – Uśmiechnąłem się widząc jak na mnie patrzy. – Mam cudowne dzieci. – Dodałem wyjaśniając.
-Owszem, dzieci są cudowne. – Przyznała mi rację pijąc kawę. – Sebastian się zakochał.
-Zakochał? – Zdziwiłem się szczerze.
-Tak. W środę wezwano mnie do szkoły gdyż pobił się z kolegą, a jak potem przyznał poszło o dziewczynę.
-Sebastian? Sebastian się pobił? Nie wierzę. – Zacząłem się śmiać. – On by muchy nie skrzywdził.
-Co ta miłość robi z ludźmi. – Zaśmiała się. – Proszę mu nie mówić, że Panu powiedziałam.
-Jasne, zostawię to dla siebie.
-Po powrocie obiecałam, że zawiozę ją i jego dobrą przyjaciółkę do kina, oczywiście o ile Pan pozwoli.
-Nie ma problemu, ufam Pani.
-Jakże mi miło.
-Mam jakieś szanse u Pani? – Zażartowałem, chociaż była w tym nutka prawdy. Jej mina spoważniała natychmiast.
-Może tak, może nie. – Powiedziała wymijająco patrząc z satysfakcją przed siebie. – Raczej ja powinnam o to zapytać. Mam u Pana jakieś szanse? – Zapytała zakładając nogę na nogę.
-Może tak, może nie. – Odpowiedziałem odgryzając się. Fuknęła pod nosem i wymownie odwróciła się w stronę okna. – Zależy, co ma mi Pani do zaoferowania…
-Siebie proszę Pana. – Zaśmiała się poprawiając swoje loki. – Dobry towar, świetny rocznik.
-Skromność ma Pani wypisaną na ustach.
-Dziękuje, uwielbiam komplementy z Pana ust.
-Cała przyjemność po mojej stronie Pani Morrison. – Wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu.

***

Weszliśmy do naszego hotelowego pokoju parę minut przed dziewiątą. Wnętrze było przytulne, ciepłe i niezwykle sterylne. Bałam się dotknąć czegokolwiek, bo wszystko wydawało się być tak idealne. Weszłam w głąb pokoju i zauważyłam tylko jedno, duże łóżko.
-Jedno łóżko? – Odwróciłam się w stronę Iana.
-Jak to jedno łóżko? Miały być dwa oddzielne. – Spojrzał na mnie zdziwiony odstawiając walizki.
-Jest tylko jedno.
-Dobrze Pani sprawdziła?
-No nie uwierzy Pan, ale nie mam zbyt wielkiego pola popisu do stworzenia sobie detektywistycznej zabawy. – Powiedziałam mrużąc oczy.
-Pójdę wyjaśnić tę sprawę. – Zamknął za sobą drzwi. W sumie bawiła mnie ta sytuacja, bo i czemu miałaby mnie złościć? Nie mam problemu żeby spać obok swojego szefa, bo i czemu miałabym mieć z tym problem? Chociaż jego bliskość, aż tak bliska jak w łóżku trochę mnie onieśmiela. Ba…sama myśl mnie krępuje, a co dopiero czyn. Zdjęłam trampki i rzuciłam się na łóżko. Byłam totalnie wykończona. Każda część mojego ciała niemiłosiernie mnie bolała i jedyne, o czym marzyłam to prysznic, no może jeszcze kolacja.
-Dobra, wdarła się jakaś pomyłka przy rezerwowaniu hotelu. Mamy, jako rekompensatę za błąd darmową kolację i dodatkową darmową dobę hotelową. Inne pokoje są już zajęte, ale jest tutaj sofa, więc…
-Halo, spokojnie. – Podniosłam się do pozycji siedzącej. – Możemy spać razem. Łóżko jest duże, są dwie kołdry. Jeżeli Panu nie przeszkadza spanie ze swoją gosposią, nie widzę problemu.
-Proszę się tak nie określać. – Spojrzał na mnie groźnie. – Nie będę miał z tym problemu pod warunkiem, że Pani nie chrapie.
-Pff, bardzo śmieszne. – Fuknęłam wymijając go. – Proszę zamówić kolację, a ja pójdę wziąć prysznic. – Zamknęłam za sobą drzwi do łazienki.

***

-Wcale nie śmierdzi mi z buzi czosnkiem. – Śmiałem się leżąc obok Julii w łóżku.
-Wali jak stąd do Chicago. – Zasłoniła się poduszką płacząc ze śmiechu. – Wie Pan, to lekka przesada. Bagietka czosnkowa, z masłem czosnkowym i sosem czosnkowym. W ogóle Pan nie dba o mój spokojny sen obok!
-Myłem zęby dwa razy!
-Zdecydowanie o pięć za mało. – Śmiała się podnosząc. –Chociaż teraz to tylko domestos Panu pomoże…
-Jest Pani najwredniejszą osobą, jaką znam! – Fuknąłem odwracając się na bok. Słyszałem jej śmiech, ale udawałem twardego.
-Halo…Proszę Pana…Halo…Houston…Halo…Proszę się odezwać…Czosnkowy potwór do miętówki…Zgłoś się…-dźgała mnie palcem między żebra. Jednym ruchem przekręciłem się tak, że powaliłem ją pod sobą. Śmiała się w głos, kiedy maltretowałem jej brzuch.
-Coś jeszcze? – Przekrzykiwałem jej śmiech gilgocząc żebra.
-Czosnek! Czosnek! Precz śmierdzący ząbku! – Piszczała aż w końcu sprawnie wyrwała mi się i uciekła z łóżka. – Jednak nie jest Pan, aż taki sztywny jak się wydawało.
-Dzięki. – Pokazałem jej kciuka śmiejąc się.
-Potrafi Pan się także bawić bez alkoholu, szok! – Dyszała opierając się o ramę łóżka.
-Potrafię robić wiele rzeczy bez alkoholu. – Powiedziałem oburzony podnosząc się.
-Taaaak? – Zaciekawiła się. – Niby jakie? – Uniosła w górę brew. Przesunąłem się w jej stronę i ująłem jej twarz w dłonie. Złożyłem na jej pełnych, rozchylonych ustach delikatny pocałunek. Jej dłonie spoczęły na moich. Odwzajemniła pocałunek od razu, a więc nie tylko ja miałem na to ochotę. Klęcząc na łóżku wyprostowałem się tak, że byłem kilka centymetrów ponad nią. Całowałem ją delikatnie, z całkowitą pasją ciesząc się każdym milimetrem jej słodkiej śliny. Przesunęła dłonie na moją klatkę piersiową. Schowała się w moich ramionach całując mnie najdelikatniej jak potrafiła. Nigdy się nie myliłem – była idealna we wszystkim, co robiła, a każdy jej dotyk był hipnotyzujący.

***

-Ian, ale nie daj się jej sprowokować. – Powiedziała moja siostra, kiedy rozmawiałem z nią przez telefon.
-Emma, daj spokój. Nie zamierzam ani wdawać się z nią w dyskusje ani przystawać na jej chore warunki.
-Całe szczęście. Dzieci trochę się stresują, że po Twoim powrocie będą musiały wrócić do matki.
-Co? Nigdy. Uspokój je, że nie mają, czego się bać. Nigdzie się nie wybierają.
-Przekaże im i mam nadzieję, że faktycznie tak postąpisz, a nie dasz znowu zrobić z siebie debila.
-Spokojnie. Mam obok siebie Julię, pomoże mi we wszystkim. Będzie dobrze.
-Dobrze, zadzwoń jutro. Kończę, ucałuj Julię.
-Jasne, trzymaj się siostra. – Rozłączyłem się chowając telefon do kieszeni.
-Coś się stało? – Zapytała Julia wychodząc z łazienki.
-Moja siostra dzwoniła. – Usiadłem na łóżku. – Dzieci są niespokojne, boją się, że będą musiały wrócić do matki.
-Proszę się nie martwić. – Położyła dłoń na moim ramieniu. – Wrócimy i wszystko wróci do porządku, a strach zniknie.

-Mam nadzieję. – Uśmiechnąłem się całując ją w dłoń.