czwartek, 21 kwietnia 2016

8.

21 październik.

Głupia ja. Nie zasłoniłam w nocy rolet i w efekcie październikowe słońce postawiło mnie na nogi. Wzięłam do ręki telefon, niech to szlag – 8:24. Czy ja kiedyś wstanę w granicach między dziesiątą a jedenastą? Przeciągnęłam się leniwie i wstałam z łózka. Nigdzie nie mogłam znaleźć swoich kapci. W samych bokserkach i powyciąganej koszulce zeszłam po cichu na dół. Jedyne, o czym marzyłam to szklanka zimnego, pomarańczowego soku. Zdziwiłam się widząc przy kuchennej wysepce brata Iana.
-Chace? Czemu Ty nie śpisz? – Zapytałam wchodząc do kuchni i wyciągając z lodówki sok.
-Boli mnie głowa. – Powiedział cicho podnosząc głowę.
-Kac? – Zaśmiałam się wyciągając szklankę.
-Tak.
-Woda z cukrem i cytryną, polecam. – Podałam mu po chwili drugą szklankę. – Wypij, będzie Ci lepiej.
-A głowa? – Zapytał niczym małe dziecko wąchając napój.
-Gdzieś wkładałam olejek na ból głowy, o jest. – Powiedziałam podchodząc do niego. – Nasmaruje Ci skronie, za dwadzieścia minut powinno być lepiej. – Uśmiechnęłam się wylewając trochę olejku na opuszek palca środkowego i wskazującego.
-Jesteś aniołem. – Powiedział cicho zamykając oczy, gdy delikatnymi, okrężnymi ruchami pasowałam obolałe miejsce.
-Idź się połóż jeszcze. – Uśmiechnęłam się.
-Raczej pójdę wziąć kąpiel, dziękuje. Jesteś najlepsza. – Pocałował mnie w policzek i biorąc swoją szklankę wyszedł z kuchni. Uśmiechnęłam się sama do siebie – lubię być doceniana.
-Zapomniałeś czegoś? – Zapytałam słysząc jak ktoś ponownie wchodzi do kuchni.
-Nie. – Usłyszałam za sobą Iana.
-Matko, przepraszam. Pański brat był tu przed chwilą. – Powiedziałam patrząc na niego uważnie. – Pana też boli głowa?
-Dlaczego miałaby mnie boleć? – Zaśmiał się siadając na hokerze.
-Chace przed chwilą się skarżył i masowałam mu skronie olejkiem. – Wytłumaczyłam.
-Też się załapie na taki masaż? – Podparł głowę na dłoni. Uśmiechnęłam się i po ówczesnym wylaniu olejku na palce podeszłam do niego kładąc palce na skronie. – Już mi lepiej.
-Jasne. – Śmiałam się masując delikatnie jego skórę. Położył dłonie na moich biodrach i zamknął oczy. Wpatrując się w jego twarz zauważyłam niewielką bliznę na brodzie, kilka piegów na nosie i olśniewające, długie rzęsy. – Już. – Powiedziałam po chwili zabierając dłonie.
-Można jeszcze raz? – Zapytał wciąż z zamkniętymi oczami. Pokiwałam głową śmiejąc się pod nosem i ponownie zaczęłam masować jego skronie. Poczułam jak jego dłonie zjeżdżając po moich biodrach na uda i zatrzymują się tuż pod pośladkami. Przeszedł mną dreszcz. – Zimno Pani?
-Trochę. – Skłamałam wciąż wykonując kuliste ruchy.
-Co do wczoraj… chciałem Panią przeprosić. – Powiedział w końcu.
-Nie ma za co. – Odparłam zabierając dłonie. – Nie jestem zła.
-Wie Pani, ten alkohol. – Powiedział zabierając także swoje ręce. –Strasznie mi głupio.
-Jest ok. – uśmiechnęłam się myjąc pod kranem dłonie. – Pójdę pod prysznic. – Dodałam zabierając swój sok i wychodząc z kuchni.

***

Leżałem na swoim łóżku wpatrując się w sufit. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułem motyle w brzuchu całując jakąś kobietę. Tracę orientację i zdrowy rozsądek będąc przy Julii. Wydaje się być tak idealna, a zarazem tak krucha, że boję się, że mogę zrobić jej krzywdę. Gestem, spojrzeniem, słowem. To chore, ale z drugiej strony wiem, że wprowadziła do mojego domu i mojego życia iskierkę szczęścia i radości. Jestem jej za to wdzięczny z całego serca.
-Śpisz? – Do sypialni wszedł Chace.
-Nie. – Podniosłem się na łokciach. –Fajna koszulka, mam taką samą.
-Bo to Twoja. – Odparł lekko siadając na fotelu.
-Zajebiście. – Stwierdziłem kładąc się z powrotem. – Co chcesz?
-Słuchaj. Jest taka piękna pogoda. Darujmy sobie dziś pracę. Zabierzmy Julię i Bonnie na wycieczkę. Do lasu. Nad jezioro.
-A ty co? Niespełniony romantyk? Tak czy siak nie zamoczysz.
-Ty też nie. – Odgryzł się. – No weź. Nie chce marnować takiego wyjątkowo pięknego, październikowego dnia na siedzenie w firmie i patrzenie na cierpiąca twarz mojej eks. Bracie, nie rób mi tego. – Powiedział błagalnym tonem.
-Co dziewczyny na to?
-Nie pytałem, bo, po co skoro nie wiem, co Ty postanowisz.
-Dobra, jak one się zgodzą to robimy sobie dziś w pracy wagary. Tylko dziś. – Ostrzegłem go. – Teraz ja idę się wykąpać.
-Idź, idź, bo za dwadzieścia minut mamy przyjść na śniadanie. – Powiedział Chace rzucając się na moje łóżko. Wyjąłem z komody świeżą bieliznę, koszulkę i dresowe spodnie i poszedłem do łazienki. Szybki, zimny prysznic od razu postawił mnie na nogi. Spojrzałem na siebie w lustrze, nie muszę się golić. Ten dzień zdecydowanie należy do mnie. Ubieram na siebie szybko ubrania i boso idę w kierunku jadalni. Przy stole siedzi już mulatka ze skąpo ubraną Julią i Chace jak zawsze czarujący.
-Dobrze, że jesteś. – Powiedział mój brat pijąc kawę. – Wpadliśmy z Ianem na pomysł żeby zabrać was na wycieczkę.
-Paryż? Rzym? Amsterdam? – Zapytała Bonnie od razu z wielkim uśmiechem.
-Hola, hola. Wycieczkę a nie wyprawę kilkudniową. – Zaśmiałem się.
-Las. Jezioro. Świeże powietrze.– Powiedział Chace teatralnie zamykając oczy.
-Gdzie? – Zapytała Julia jedząc tosty.
-Nad jezioro Skokie Lagoons. – Powiedział otwierając jedno oko. – Niecała godzinka drogi stąd, a widoki przepiękne!
-Zgoda. – Powiedziała Bonnie. – Musisz mi pożyczyć buty, bo mam same obcasy. – Zwróciła się do Julii, która z uśmiechem przytaknęła i jej i mojemu bratu.

***

Nie lubię przyznawać racji facetom, ale Chace miał rację. Miejsce, do którego przyjechaliśmy zapierało dech w piersiach. Rozciągające się krajobrazy były przepiękne. Cisza, spokój i słońce, które przebijało się przez chmury. Czego chcieć więcej?
-Mówiłem, że będzie cudownie. – Powiedział Chace wyciągając z samochodu koszyk z jedzeniem.
-No raz Ci się udało. – Powiedział Ian śmiejąc się. – Zabierasz tutaj laski na swój pierwszy raz?
-Co Ty, już w samochodzie nie mogą wytrzymać. – Zaśmiał się zamykając samochód.
-Świetne te trampki. – Powiedziała Bonnie idąc koło mnie i łapiąc mnie pod ramię. – Zaaklimatyzowałaś się tutaj?
-Tak. – Uśmiechnęłam się poprawiając swoją koszulkę w paski. – Chociaż denerwuje mnie jeżdżenie z nawigacją.
-Przywykniesz. Chicago nie jest aż tak skomplikowane. No i masz ten plus, że w sumie mieszkamy wszyscy blisko siebie. Musisz mnie odwiedzić, mieszkam w pięknej okolicy.
-Wpadnę, pewnie. – Uśmiechnęłam się.
-Mam nadzieję, szczerą nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. Jesteś świetną dziewczyną. – Powiedziała zerkając na mnie.
-Też mam taką nadzieję. –Puściłam jej oczko idąc jedną z wydeptanych alejek. – Długo się przyjaźnisz z Ianem?
-Poznaliśmy się właśnie, gdy kupowałam mieszkanie. Byłam totalnie zielona w tych sprawach. Też nie jestem z Chicago tylko z Teksasu. Zostałam przeniesiona z pracy. Ian bardzo pomógł mi odnaleźć się tutaj i tak to już chyba z szósty rok jak jesteśmy nierozłączni. – Uśmiechnęła się. – Jednak kierownictwo centrum handlowego to nie jest to, co mnie kręci. Uwielbiam antyki, stare rzeczy i chciałabym kiedyś otworzyć niewielki sklepik z takimi rzeczami.
-Świetny pomysł. – Powiedziałam uśmiechnięta. – Najważniejsze jest to by robić to, co się lubi.
-Też jestem tego zdania. Mówiłam, że się zaprzyjaźnimy? – Śmiała się opierając głowę o moje ramię. Chodziliśmy po lesie oglądając najpiękniejsze zakątki dobrą godzinę, w końcu znaleźliśmy wydzielone miejsce gdzie stały stoliki i ławki. Usiedliśmy wygodnie i rozpakowaliśmy z kosza smakołyki, które przygotowałam w domu.
-Widzisz Ian, czasami warto zrobić sobie wagary. – Śmiała się Bonnie nalewając z termosu kawę.
-Czasami. – Zauważył Ian śmiejąc się.
-Na kaca najlepsze świeże powietrze. – Uśmiechnęłam się w stronę Chacea, który tylko wystawił mi język i postanowił tego nie komentować.
-Szkoda, że nie możemy zostać tu na dłużej. Mogłabym nawet pod drzewem śmiać. – Śmiałam się jedząc kanapkę.
-Przykryć się liśćmi i wypatrywać dziki. – Dodała Bonnie podając mi kubeczek z kawą. – Sama nie wiem.
-Natura jest super. – Śmiałam się.
-Dopóki nie jesteśmy pożerani przez niedźwiedzia. – Powiedział młodszy Somerhalder, na co wszyscy się roześmiali. Poczułam się jak „w domu”. W końcu jestem we właściwym czasie, we właściwym miejscu z właściwymi ludźmi.

***

-Jak podobała Ci się wycieczka? – Zapytał Chace, gdy w drodze powrotnej siedzieliśmy razem na tylnej kanapie samochodu.
-Bardzo. – Uśmiechnęłam się szeroko. – Lubię spacery, wycieczki. Marzę o podróżowaniu, zwiedzaniu i poznawaniu.
-Ambitnie.
-Cała ja. – Zaśmiałam się. – Liczę, że kiedyś mi się uda. Europa, Azja, Afryka albo nie. Wszystkie kontynenty, każdy zakątek świata.
-Życia Ci nie starczy. – Zaśmiał się patrząc na mnie uważnie.
-W takim razie zwiedzę to, na co życie mi pozwoli, nie można do wszystkiego podchodzić aż tak negatywnie.
-Kiedyś zabiorę Cię na wycieczkę, taką w moim stylu.
-Twoim stylu?
-Sporty ekstremalne. Spinaczki. Ciasne, wilgotne miejsca.
-Trzymam Cię za słowo. – Uśmiechnęłam się.
-Mam szanse, że potrzymasz za coś innego?
-Spadaj zboczeńcu. – Zaczęłam się śmiać na całe gardło.
-A Tobie co? – Śmiała się Bonnie odwracając do nas.
-Dobre żarty Chace opowiada, ale na pewno drugi raz tego nie powtórzy. – Śmiałam się wycierając łzy. – Dowcipniś, mówię Ci.

-Kobiety. – Chace wywrócił oczami śmiejąc się razem ze mną. 

8 komentarzy:

  1. Dlaczego tak krotko? :( :(
    Rozdzial jak zawsze super ! :D :D Tylko prosze niech beda dusze :)
    Buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochana :-) :*

    Wszystko u mnie ze zdrowiem dobrze, tylko niestety cierpię na brak czasu (ale na Twoje wspaniałe rozdziały zawsze znajdę chwile)...
    A jak tam u ciebie? :-) :D

    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, cudny...
    Kurczę choć z jednej czułam, że padnie z ust Iana słowa przepraszam za ten pocałunek, to dobrze, że to jakoś znacząco nie wpłynęło na ich relacje...
    Mam nadzieję, że Ian po dogłębnym przemyśleniu wszystkiego i przeanalizowaniu swoich uczuć zacznie jakoś otwarcie walczyć o serce Julie, bo mam wrażenie, że jeszcze chwila a Chace zacznie otwarcie umawiać się z dziewczyną walcząc o jej uczucia... Aż się boję myśli, że obaj bracia mogą walczyć ze sobą o miłość Julie...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.

    P.S. Tak, rzeczywiście prawda już bardzo niedługo wyjdzie na jaw... (2-3 rozdziały)

    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zaskoczona, że Julia tak łagodnie zareagowała... jakby się nic nie stało... a przecież o mało się nie pożarli z pożądania :D
    Ciekawe jak to się dalej rozwinie :) Bonnie będzie przyjaciółką czy może coś namiesza? I ten Chace... hmmm... z niego to niezłe ziółko jest.
    Czekam na kolejne :)
    Korzystając z okazji zapraszam na mojego 2 bloga http://byc-blizej-ciebie-chce.blog.onet.pl/

    Gorąco pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No no no. super rozdział. Fajne jest to, że wszyscy są wobec siebie mili i mają dobre kontakty ze sobą. Ciekawi mnie ,,znajomość'' lana z Julią. Czy wyjdzie z tego coś więcej niż to co dotychczas? W ostatnich rozdziałach było wspomniane, że przyjaciółka Julii ma zlecenie i przylatuje. Nie mogę się doczekać ich spotknia. Szybko nexta dawaj bo umrę z niecierpliwośći. Całusy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Zaskoczyła mnie reakcja Julii. Zresztą Iana też, nie sądziłam, że będą udawać, że nic się nie stało! Martwi mnie zachowanie Chace'a, myślę, że będzie się starał ją zdobyć. A wygląda na to, że Ian tego nie widzi lub nie myśli o niej w ten sposób. Sama nie wiem. Czekam na dalszy rozwój sytuacji.
    Bardzo podoba mi się osoba Bonnie. Fajna przyjaciółka.
    Pozdrawiam gorąco! Buziaczki :-*

    U mnie nowy. Zapraszam.
    youaretoocomplicated.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy rozdział :) http://youre-my-destiny.blog.pl/

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Motylki w brzuchu przy całowaniu:D no no no
    To mi sie podoba - i to nie wiesz jak bardzo :D
    Ale czemu udają ze do niczego nie doszło? Jakos dziwnie :P ale ale uczucia musza sie powoli rozwijać wiem wiem :D

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie... czyli jednak ja przeprosił... no kurde... Ian,,weź sprawy w. swoje ręce bo Ci ja Chase sprzątanie sprzed nosa. kurczę... nie lubię Chasea... za bardzo interesuje się Julią...

    www.swiatlocienn.blog.pl
    zapraszam.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie ogromnym wsparciem, dziękuje!