26 marca.
Każdy dzień upływał tak samo. Zrozumiałem, że tylko
whisky może podnieść mnie na duchu. Dzieci są od tygodnia u swojej matki, Julia
zapewne siedzi u swojej siostry, a ja w końcu mam święty spokój. Nikt mi nie
matkuje, nikt się nie wymądrza i nikt nie narzuca mi swoich mądrości. Tylko ja
i moje cztery ściany. Zerknąłem na zegar, za chwilę będzie trzynasta. Jak ten
czas szybko leci. Napełniłem kolejną szklankę i usłyszałem jak drzwi frontowe
zamykają się z hukiem.
-Julia to Ty? – Krzyknąłem.
-Chciałbyś, co? – Usłyszałem głos brata, który stanął w
drzwiach.
-Nie. – Mruknąłem przeglądając papiery. – Czego chcesz?
Coś w firmie?
-Żartujesz sobie? – Zaśmiał się sucho wchodząc w głąb
pomieszczenia. – Gdzie Julia?
-Nie wiem, nie sprawdzam jej, pewnie u Jess skoro w domu
jej nie ma. – Machnąłem ręką patrząc w laptopa. – Zadzwoń do niej, jeżeli
czegoś potrzebujesz.
-Wiem gdzie ona jest i wiem, co robi.
-To po jaką cholerę mnie o to pytasz? – Spojrzałem na
niego krzywo upijając łyk szkockiej.
-Ian, ona się pakuje i wyjeżdża. Co jej zrobiłeś?
-Myślę, że panikujesz. Julia nigdy by nie odeszła,
przestań.
-Czyżby? – Spojrzał na mnie siadając na fotelu. – Patrzę
na Ciebie i widzę obraz nędzy i rozpaczy. Teraz rozumiem decyzję Julii.
-Julia. Julia. Julia. Zakochałeś się czy co? – Burknąłem.
Boże, jak on mi działał na nerwy. – Jestem zajęty, więc gadaj, co chcesz i
wyjazd, nie mam czasu na rodzinne spotkania.
-Stary. Czyś Ty na głowę upadł? – Podniósł głos, co
zdarzało mu się raczej często. – Twoja narzeczona wyszła z domu sześć dni temu,
a Ty nawet nie zainteresowałeś się gdzie ona jest? Ona wyjeżdża Ian, rozumiesz?
Odeszła od Ciebie. – Patrzyłem na niego jak na wariata. Julia odeszła?
Niemożliwe. Przecież rozmawialiśmy niedawno. Boże, kiedy to było? Skupiłem się
bardziej i nie byłem w stanie przypomnieć sobie naszej ostatniej rozmowy. „Nasze życie to piekło, nie mam już na to
siły Ian. Kocham Cię, kocham Cię najbardziej na świecie i pragnę wierzyć w to,
że Ty kochasz mnie wciąż tak samo jak w grudniu, kiedy zaproponowałeś mi
małżeństwo.” Kocha mnie. W czym problem? „– Żegnaj Ian, kocham Cię.” Żegnaj Ian. Żegnaj. Żegnaj.
-Ian? Chłopie słyszysz, co ja do Ciebie mówię? – Z zadumy
wyrwał mnie głos mojego brata. Spojrzałem na niego oszołomiony. – Walisz
alkoholem na kilometr. Który to już dzień pijesz?
-Muszę do niej pojechać. – Wstałem nagle od biurka
strącając szklankę na podłogę. Wszystko wokół mnie zawirowało.
-Usiądź. – Poczułem silny uścisk mojego brata na
ramieniu. –Jesteś zalany.
-Zostaw mnie. – Warknąłem szarpiąc się. – Muszę jechać do
Julii i wybić jej ten głupi pomysł w głowy, rozumiesz?
-Ian…daj spokój…Julia już dawno…
-Muszę do niej jechać! – Krzyknąłem łapiąc go za kołnierz
marynarki. – Zawieź mnie do niej.
***
-Ian, Julii tu nie ma. – Mówiła Jess w kółko, kiedy
chodziłem po mieszkaniu.
-Jessica, nie kłam. – Krzyknąłem trzaskając drzwiami od
łazienki. – Gdzie jest Julia do cholery?
-Tłumacze Ci to kolejny raz. Wyjechała. Z samego rana.
Zawiozłam ją na lotnisko i tam się pożegnałyśmy.
-Ukrywasz ją? Naprawdę, robisz mi pod górę? – Spojrzałem
na nią mrużąc oczy. – Gdzie ona jest?
-Ian, wróć do domu jesteś totalnie nawalony. – Mówiła
spokojnie obserwując mnie. – Czas na Ciebie.
-Gdzie ona jest?! – Krzyknąłem trzaskając drzwiami od
sypialni. Narastał we mnie gniew. Potężny gniew.
-Zabierz go Chace, nie mam ochoty na tę szopkę. – Powiedziała
stając obok niego.
-Jaja sobie kurwa robisz? – Podszedłem do niej. – Gdzie
jest Julia do cholerny jasnej?!
-Wyjechała! – Krzyknęła popychając mnie na ścianę. –
Odeszła od Ciebie. Uciekła z Twojego domu, bo miała dość patrzenia na Twoją
pijacką mordę. Rozumiesz? Miała dość tego alkoholowego smrodu, Twojego
nieumytego, zarośniętego pyska. Miała dość takiego nędznego życia obok takiego
alkoholika jak Ty. Odeszła szukać lepszego życia z dala od faceta, który stoczył
się tak bardzo jak Ty. Podziękuj sobie. Idź napij się. Wznieś toast za
zniszczenie swojego życia, jej życia i życia swoich dzieci kretynie. Straciłeś
jedyną osobę, która mogła postawić Cię na nogach i uszczęśliwić Cię. Jesteś
zadowolony? Tego chciałeś? Takiego życia pragnąłeś dla swojej rodziny? Brawo.
Chociaż coś Ci w życiu wyszło! – Krzyczała patrząc mi w oczy. – Julia,
wyjechała. Jak najdalej od Ciebie i od tego piekła, a teraz wyjdź.
-Gdzie wyjechała? – Wyszeptałem nie mogąc zebrać w sobie
siły na mocniejszy głos.
-Wynoś się! – Wypchnęła mnie za drzwi. – Zniknij. – Dodała
zamykając drzwi na wszystkie spusty.
-Ian…-zaczął Chace idąc za mną do windy.
-Daj mi spokój, muszę się napić. – Burknąłem naciskając
guzik na parter.
***
Wieść o wyjeździe Julii bardzo szybko rozniosła się po
rodzinie. Każdy do mnie dzwonił. Każdy. Nie rozmawiałem z nikim. Zamknąłem się
w swoim gabinecie pogrążony w myślach. Patrzyłem na zdjęcie, które stało na
moim biurku. Dwa dni przed nowym rokiem. Julia stała na środku naszego ogrodu w
otoczeniu śniegu z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Chodź, zrobię Ci
zdjęcie. – Powiedziałem do Julii wychodząc na taras, kiedy blondynka rzucała
patyk psom.
-Ian, jestem
nieumalowana, daj spokój. – Powiedziała nadąsana naciągając na uszy czapkę.
-Kochanie,
wyglądasz jak zawsze cudownie. – Uśmiechnąłem się.
-Jasne, mówisz tak tylko,
dlatego, że chcesz wypróbować na mnie ten nowy aparat. – Zachichotała idąc w
moją stronę.
-Oh wcale tak nie
jest, Pani Somerhalder. – Zaśmiałem się puszczając do niej oczko.
-Jeszcze Pani
Morrison, proszę nie zabierać mi mojej tożsamości. – Powiedziała wyniośle
zarzucając mi ręce na kark.
-Nie mogę się doczekać,
kiedy to moje nazwisko będzie Pani nową tożsamością. – Uśmiechnąłem się całując
ją w czoło.
-Ja też. – Odparła
całując moje usta. – Jednak zdjęcia nie będzie, zapomnij. – Pokazała mi język
odwracając się z powrotem w stronę ogrodu.
-Wiesz…-zacząłem. –
Chciałem się Ciebie zapytać czy masz wolny wieczór.
-Wieczór? – Zapytała
odwracając się.
-Tak, ale
uświadomiłem sobie, że wieczór to zdecydowanie za mało i chciałem zapytać czy
masz może wolne całe swoje życie? – Uśmiechnąłem się zerkając na nią.
Roześmiała się wesoło, a ja zdążyłem uchwycić to na zdjęciu. Właśnie taką ją
kochałem.
___
Cześć! Ha, cieszę się, że wzbudziłam tyle sprzecznych emocji poprzednim rozdziałem. Tak miało być! Fajnie, że znaleźli się tacy czytelnicy, którzy linczowali Julię i tacy, którzy w 100% ją rozumieli. :) Jesteście super!
Cześć! Ha, cieszę się, że wzbudziłam tyle sprzecznych emocji poprzednim rozdziałem. Tak miało być! Fajnie, że znaleźli się tacy czytelnicy, którzy linczowali Julię i tacy, którzy w 100% ją rozumieli. :) Jesteście super!